Gazeta
Wyborcza o Zjeździe Maklesów
Maklesowie
z Kotków się wywodzą
Obyczaje.
Zjazd Maklesów w Kłobucku
Twierdzą,
że pochodzą od plemienia Kotków, od niedobitków rzymskiego
legionu albo ze Szkocji; o jednym z nich pisał Leonid Breżniew;
chcą założyć stowarzyszenie - 18 i 19 sierpnia w Kłobucku zebrała
się na swoim pierwszym zjeździe rodzina Maklesów.
Przyjechało
ponad 70 osób z całej Polski (Maklesowie liczną reprezentację
mają np. na Śląsku) i zagranicy: Stanów Zjednoczonych, Francji,
Niemiec, Ukrainy... Wybrali Kłobuck, bo w tym powiecie mieszka
najwięcej Maklesów, zaś kolebką rodu jest wieś Mokra.
- Tutaj pierwszy raz usłyszeliśmy teorie dotyczące naszego
pochodzenia - mówi Anna (z domu Makles) z Warszawy.
Powinni
chodzić w spódniczkach?
Korzeni Maklesów szukał przez 30 lat Jacek, inżynier
lotnictwa mieszkający w Warszawie. - Spędzałem w okolicach Kłobucka
każdy urlop - opowiada. - Jeździłem po wsiach, parafiach,
sprawdzałem dokumenty...
Jego zdaniem istnieją trzy wersje dotyczące pochodzenia Maklesów.
Pierwsza jest taka, że przodkami ich rodziny byli osadnicy
szkocko-irlandzcy. Druga - że Maklesowie pochodzą od niedobitków
rzymskiego legionu. - W 411 roku drugi, czwarty i dwudziesty legion
przegrał nad Renem bitwę z Germanami - mówi Jacek Makles. - Ci,
którzy ocaleli, zaczęli się przebijać wzdłuż brzegów Bałtyku.
Potem skręcili na południe, chcąc dotrzeć do Dunaju. Część z
nich zatrzymała się właśnie w tej okolicy.
Kiedyś
spalili Rzym
Trzecia wersja jest nieco dłuższa. - Pochodzimy od żyjącego
tu kiedyś plemienia Kotków (w okolicy jest przecież rzeka Kocinka).
Ich wyróżnikiem antropologicznym były oczy osadzone blisko siebie
- wyjaśnia Jacek Makles. - A o samym plemieniu pisał nawet
Tacyt...
Jacek Makles twierdzi, że owi Kotkowie to nie
byle kto. W 410 roku np., pod przywództwem Alaryka, brali udział w
spaleniu Rzymu. Ale w latach 800-900 tereny dzisiejszego Kłobucka -
do połączenia Warty i Liswarty - zdobyli Czesi. Z drugiej strony,
od północy, Kotków zaczął naciskać Mieszko I z Polanami. - I
wtedy upadła potęga plemienia - mówi Makles. - Potem zaczęła się
chrystianizacja.
W Kłobucku i okolicach pojawili się kanonicy
regularni laterańscy reguły św. Augustyna. - A sobór laterański
ustalił, że każdy chrześcijanin ma mieć metrykę chrztu, ślubu
i zgonu - opowiada Jacek Makles. - Z 1571 roku pochodzi księga
metrykalna, w której zapisano "pierwszego" Maklesa - Bartłomieja,
syna Feliksa i Elżbiety. Utrzymaliśmy tę ciągłość w zapisach
aż do XX wieku. Ale w pewnym momencie zaczął się nam robić bałagan:
zlikwidowano pańszczyznę, chłopi odzyskali wolność osobistą i
zaczęli wędrować do Częstochowy, Słupska, Ameryki... Udało mi
się odtworzyć historię naszej rodziny. Postanowiliśmy jednak co
pięć lat urządzać zjazdy, żeby wiedzieć o sobie jak najwięcej.
Wspominani
przez Breżniewa
Przed laty, prowadząc swoje badania, Jacek Makles zwrócił się
nawet o pomoc do ówczesnego przywódcy ZSRR Leonida Breżniewa. -
Ale list wysłałem do niego jako do autora książki
"Odrodzenie", nie zaś szefa państwa - zaznacza. Okazało
się bowiem, że Breżniew, pisząc o II wojnie światowej, wspomniał
o jakimś Maklesie, który miał dokonać pierwszego spustu stali po
wyzwoleniu Dnieprodzierżyńska. Autor "Odrodzenia" nie
odpisał.
- Musiałem szukać informacji w naszej ambasadzie w Kijowie -
narzeka Jacek Makles.
Mają
klub, będą mieć stowarzyszenie
Emil Makles mieszka we Francji, w Remis. Polski zna, ale słabo:
wszystko rozumie, ma jednak kłopoty z mówieniem. Był rolnikiem,
stolarzem, operatorem w kinie, w końcu dyrektorem domu kultury. Z
Mokrej pochodziła jego matka.
- Pierwszy raz przyjechaliśmy tutaj w 1978 roku - opowiada. - Potem
byliśmy jeszcze kilkanaście razy. Staram się utrzymywać kontakt
z rodziną.
Anna z Warszawy przyznaje, że historią rodziny interesuje się
raczej biernie. Ale na zjazd przybyła chętnie. - Nie wiedziałam,
że jest nas aż tak dużo - mówi. Jest radcą prawnym, więc
pomagała przy układaniu statutu: Maklesowie chcą założyć
stowarzyszenie i zarejestrować je w sądzie. Na razie założyli
klub. Na jego czele stanął Jacek Makles.
źródło:
gazeta.pl
ALEKSANDER
WIERNY, Gazeta Wyborcza (19-08-01 21:12)
|